poniedziałek, 30 kwietnia 2012

WIZYTY U LEKARZA CHORYCH NA ALZHEIMERA

Miałam wielki problem, gdy mama musiała udać się do lekarza. Dobrze było, kiedy nie było kolejki, ale wiadomo, że to raczej mało realne.
Gdy musiała trochę poczekać zaczynała się niecierpliwić, wpadała w złość. Zaczęła wyzywać na lekarzy, nawet nie cenzurowanymi wyrazami, co u mamy było kiedyś nie dopuszczalne.
Zawsze zwracała nam uwagę, gdy coś nie tak powiedzieliśmy.

Gdy był bufet w przychodni, to wmawiałam  mamie, że pewnie jest głodna i idziemy coś zjeść i napić się, po to żeby ją czymś zająć.
Albo przechadzałam się z mamą  po okolicy, byle zapomniała, że musi czekać. .
Ileż opiekun musi mieć pomysłów, żeby chory na Alzheimera  był spokojny i wykonywał to co powinien.


niedziela, 29 kwietnia 2012

HIGIENA CHOREGO NA ALZHEIMERA

Mama przez całe swoje życie przed choroba bardzo dbała o higienę. Aż nawet  momentami przesadzała z tym. Zawsze zwracała uwagę na to jak się ubiera i w co ubiera. Jednym słowem zawsze dbała o najdrobniejsze szczegóły.

Zawsze nam zwracała uwagę „ umyj szyję” czy „ „masz brudne paznokcie” i inne uwagi.
Gdy zachorowała w ogóle ją przestało obchodzić, czy ma czyste, czy brudne ubranie, czy   sukienka pasuje jej  i czy ją ubrała dobrze.
Nie mówiąc o myciu się. A o kąpieli już w ogóle nie było mowy.
Do kąpieli mamę nie namawiałam, ponieważ nie dałabym sobie rady wciągnąć ją do wanny.
Ale, żeby się umyła chociaż to  musiałam używać podstępów.
Mówiłam, że akurat piorę i proszę mamę o ubranie, bo musi być czyste przecież. Dalej gdy po wielkich namowach i spieraniu się wreszcie oddawała rzeczy, to namawiałam ją żeby się umyła bo zabrudzi czyste rzeczy. Nie zawsze udawało mi się niestety osiągnąć cel. Zostawiałam temat  na parę godzin i znów ponawiałam próbę, aż do skutku. Wszystko musiałam mówić niezwykle spokojnie, bo inaczej irytowała się, a nawet biła.


sobota, 28 kwietnia 2012

DZIWNE ZACHOWANIA CHOREGO NA ALZHEIMERA

Będąc z mamą 24 godziny zaczęłam dostrzegać coraz dziwniejsze jej zachowania.

Bez przerwy wypytywała o swoich rodziców, a jak jej mówiłam, że już od dawna nie żyją to stawała się agresywna. Nie wiedziałam jak się zachowywać  w takich momentach.
Gdy szliśmy gdzieś to próbowała wsiadać do byle jakiego autobusu, czy tramwaju. Ciągle chciała jechać na ulicę, na której się wychowała i urodziła. Nie pamiętała jaka jest obecna jej ulica, a nawet miejscowość, w  której obecnie się znajduje i mieszka.
A gdy jeździłyśmy autobusem złościła się, że nie może usiąść. Gdy już usiadła, zaczepiała podróżnych mówiąc dziwne rzeczy. Ludzie  uważali, że mama jest nie normalna. A gdy mówiłam, że już wysiadamy, złościła się i szarpała, że nigdzie nie wysiada i jedzie dalej. Bardzo ciężko było z nią jeździć.
Nieraz  przychodziły do mamy jej koleżanki w odwiedziny. Wtedy przynosiła papier toaletowy i pokazywała mówiąc, że  „ma takie ładne serwetki”. Mimo, że koleżanki wiedziały, że coś się z mamą złego dzieje, to jednak było mi głupio. Zmieniłam papier toaletowy na szary, myśląc że zniechęci ją  kolor i struktura papieru, ale niestety nie. Zaczęła zwijać papier w rolki i chować go w różnych miejscach, np. pod spódnice, rajstopy, do torebki, do łóżka. W takim wypadku ja też zaczęłam się czuć jak mama, bo też zwijałam papier, ale po to żeby położyć jej na tyle mało, żeby nie mogła sama zabierać i chować.
Któregoś dnia mama przyszła do mnie do pokoju jęcząc, że ją boli brzuch. Poprosiłam, żeby pokazała gdzie ją boli. Ale to co zobaczyłam otwarło moje oczy bardzo szeroko ze zdziwienia. Mama miała na sobie 11 par majtek, 4 pary rajstop. Nic dziwnego, że ją bolał brzuch. Ciężko było mamę przekonać, żeby zdjęła to wszystko. Gdy zdejmowała wreszcie, wrzucałam je szybko za łóżko, żeby nie przypomniała sobie o nich. Musiały po prostu zniknąć z jej oczu.
Innym razem ja patrzę, a mama włożyła rękawiczki zamiast na ręce to na nogi. Powiem szczerze rozbawiło to mnie, choć wcale  nie było zabawne.
Gdy jeszcze mogłam mamę zostawić samą, dowiadywałam się od sąsiadek, że  wychodziła  z domu z jakimiś tobołkami. Jak się przypatrzyły to miała w nich swoją bieliznę. Sąsiedzi zaczęli się z niej śmiać, więc zaczęłam im tłumaczyć, że to wynik ciężkiej choroby.
Właściwie niewiele o tej chorobie  wiedziałam. Błądziłam po omacku, reakcje na zachowanie mamy były bardziej instynktowne niż poparte wiedzą.  
 Zaczęłam szukać w książkach i internecie jakichś wskazówek na temat  choroby Alzheimera, zaczęłam rozmawiać z lekarzami.

piątek, 27 kwietnia 2012

PORZĄDKI U CHORYCH NA ALZHEIMERA


Gdy wchodziłam do mamy pokoju, widok był nieciekawy.

Za kotarą  koło okna leżały sterty gazet, torebek, pakunków, worków z bielizną, rajstopami i innymi rzeczami.
Zastanawiałam się, jak się tego pozbyć, żeby nie rozzłościć mamy. Zaczęłam od gazet.
Wymyśliłam, ze będę po trochę wynosić gazety z domu. Pytałam mamę, czy mogę wziąć trochę gazet do „poczytania” i w ten sposób gazety już nie wracały z powrotem do pokoju, tylko do zsypu.
Musiałam wszystko dokładnie przekartkować, ponieważ między gazetami znajdowałam różne dokumenty.
Ja natomiast przez trzy lata musiałam swoje rzeczy trzymać w walizkach  zamykanych na klucz, bo gdybym trzymała je w szafie, za chwilę już ich bym nie mogła znaleźć. Mama chowała je w sobie  tylko wiadomym / ale na krótko wiadomym/ miejscu. Niektórych rzeczy nie mogę znaleźć do tej pory.
Temat sprzątania mieszkania był już dla mamy obcy. W ogóle się tym nie przejmowała.
Gdy była zdrowa, wszystko było na swoim miejscu, a mieszkanie zawsze było wysprzątane. Bardzo zwracała uwagę na porządki. Nawet do mnie przychodziła i przeglądała kąty.
W porządkowaniu dużo pomogła mi też rodzina. Gdy z mamą wychodziłam do swojego domu, wtedy do niej przychodziły moje dzieci i pod jej nieobecność  próbowały pozbyć się tych gór niepotrzebnych rzeczy.
 Próbowały po trochę posprzątać mieszkanie.


czwartek, 26 kwietnia 2012

POCZATKI OPIEKI NAD CHORYM NA ALZHEIMERA

Jak już na wstępie pisałam, chciałam przybliżyć Wam tę straszną chorobę. Zacznę więc opowieść od czasu kiedy dowiedziałam się, że coś z moją mamą jest nie tak.

Najpierw opiekował się nią mój ojciec. Wiele jej zachowań ukrywał przed nami, sam nie rozumiejąc co się właściwie dzieje. 
Zabrał mamę do lekarza, zrobiono badania i stwierdzono demencję starczą. Była wtedy  tak po pięćdziesiątce. Kłopoty takie zaczęły się od menopauzy.
Ojciec zaczął wreszcie się skarżyć nam, że mama idzie do sklepu po chleb i nie przynosi chleba tylko całe sterty owoców i rzeczy nie potrzebnych.
 Kiedyś pysznie gotowała, a teraz zaczęła źle gotować. Jedzenie było niedogotowane, nie doprawione.
Zaczęła gromadzić gazety i inne rzeczy. W jej pokoju był bałagan. A kiedyś tak pilnowała porządku.
Nawet leki już musiał sam dozować, bo nie umiała sobie ich rozłożyć.
Niestety ojciec ciężko zachorował, zmarł i ja musiałam przejąć jego obowiązki.
Gdy zostałam z mamą  przez 24 godziny to dopiero zobaczyłam co się właściwie dzieje. Że jest tak poważnie chora, choć nie wiedziałam na co tak naprawdę.  Byłam przerażona i zastanawiałam się czy podołam.
Mama nigdy nie pozwoliła, żebyśmy o czymkolwiek decydowali, Teraz, gdy jeździliśmy z nią i bratem, żeby załatwiać sprawy po śmierci ojca – milczała i była bardzo obojętna. Nic ją nie obchodziło. Ma podpisać, podpisywała.  Złościła się tylko, że musi czekać.
Pomagali mi  jak tylko mogli mój mąż i mamy koleżanka. Niestety z nikim innym nie chciała zostawać.

środa, 25 kwietnia 2012

CO TO JEST ALZHEIMER?

Najpierw zapoznajmy się z tą okrutną chorobą.

W 1901 r niemiecki psychiatra i neuropatolog Alois Alzheimer zauważył u swojej pacjentki dziwne zachowania. Zaczął się jej przyglądać, rozmawiać z nią. Pierwszym objawem były urojenia, zazdrość o męża. Później nie potrafiła wykonywać najprostszych domowych czynności, mówiła, że ją ciągle ktoś śledzi. Zaczęła mieć trudności w określeniu czasu, zaczęła chować sama przed sobą rzeczy, których nie mogła znaleźć i oskarżała innych o kradzież. Parę lat później zaczęła mieć problemy z mową.
Gdy w 1906 r. umarła, dr Alzheimer poprosił o mózg pacjentki. W czasie badania mózgu stwierdził rozległe zwyrodnienia komórek nerwowych.
Cały przebieg choroby i wyniki badań opisał określając ją jako „choroba zapomnienia”.
„Chorobą Alzheimera”  nazwał w swym podręczniku psychiatrii w 1910 r. Emil Kraepelin – dyrektor Kliniki Psychiatrii w Monachium. Emil Kraepelin  i dr Alzheimer wiele lat pracowali razem w tej klinice.
Oficjalnie nazwę tę przyjęto dopiero na Kongresie Lekarzy w Lozannie w roku 1967.
Nic więc dziwnego, że choroba ta jest przez wielu ludzi mało znana.

DLACZEGO PISZĘ O CHOROBIE ALZHEIMERA?


Kiedyś nie znałam tej okropnej choroby. Nawet nie wiedziałam o jej istnieniu, dopóki  nie dopadła mojej mamy.
Zauważyłam, że i teraz wiele ludzi zna jedynie nazwę, ale nie ma pojęcia co to jest.
Często ludzie wyśmiewają się z ludzi zachowujących się inaczej, nazywając ich wariatami.   To nie ich wina, tylko tej paskudnej choroby wyniszczającej ludzki mózg.
Chciałabym  przybliżyć wiadomości o tej chorobie, pokazać co robi Alzheimer z człowiekiem, jak zachowywać się  przy chorym.
Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami, pomóc opiekunom, którzy mają ten sam problem, a nie wiedza jak się zachowywać w danym momencie.
Bo wiadomo, w chorobie Alzheimera  najwięcej cierpi opiekun, a nie sam chory, ponieważ chory żyje w swoim świecie i nie jest wstanie zapanować nad swoim zachowaniem.