Zawsze nam zwracała uwagę „ umyj szyję” czy „ „masz brudne
paznokcie” i inne uwagi.
Gdy zachorowała w ogóle ją przestało obchodzić, czy ma
czyste, czy brudne ubranie, czy
sukienka pasuje jej i czy ją
ubrała dobrze.
Nie mówiąc o myciu się. A o kąpieli już w ogóle nie było
mowy.
Do kąpieli mamę nie namawiałam, ponieważ nie dałabym sobie
rady wciągnąć ją do wanny.
Ale, żeby się umyła chociaż to musiałam używać podstępów.
Mówiłam, że akurat piorę i proszę mamę o ubranie, bo musi
być czyste przecież. Dalej gdy po wielkich namowach i spieraniu się wreszcie
oddawała rzeczy, to namawiałam ją żeby się umyła bo zabrudzi czyste rzeczy. Nie
zawsze udawało mi się niestety osiągnąć cel. Zostawiałam temat na parę godzin i znów ponawiałam próbę, aż
do skutku. Wszystko musiałam mówić niezwykle spokojnie, bo inaczej irytowała
się, a nawet biła.