Najpierw opiekował się nią mój ojciec. Wiele jej zachowań
ukrywał przed nami, sam nie rozumiejąc co się właściwie dzieje.
Zabrał mamę do lekarza, zrobiono badania i stwierdzono
demencję starczą. Była wtedy tak po
pięćdziesiątce. Kłopoty takie zaczęły się od menopauzy.
Ojciec zaczął wreszcie się skarżyć nam, że mama idzie do
sklepu po chleb i nie przynosi chleba tylko całe sterty owoców i rzeczy nie
potrzebnych.
Kiedyś pysznie
gotowała, a teraz zaczęła źle gotować. Jedzenie było niedogotowane, nie
doprawione.
Zaczęła gromadzić gazety i inne rzeczy. W jej pokoju był
bałagan. A kiedyś tak pilnowała porządku.
Nawet leki już musiał sam dozować, bo nie umiała sobie ich
rozłożyć.
Niestety ojciec ciężko zachorował, zmarł i ja musiałam
przejąć jego obowiązki.
Gdy zostałam z mamą
przez 24 godziny to dopiero zobaczyłam co się właściwie dzieje. Że jest
tak poważnie chora, choć nie wiedziałam na co tak naprawdę. Byłam przerażona i zastanawiałam się czy
podołam.
Mama nigdy nie pozwoliła, żebyśmy o czymkolwiek decydowali,
Teraz, gdy jeździliśmy z nią i bratem, żeby załatwiać sprawy po śmierci ojca –
milczała i była bardzo obojętna. Nic ją nie obchodziło. Ma podpisać,
podpisywała. Złościła się tylko, że
musi czekać.
Pomagali mi jak tylko
mogli mój mąż i mamy koleżanka. Niestety z nikim innym nie chciała zostawać.