niedziela, 6 maja 2012

CHORY NA ALZHEIMERA W DOMU OPIEKI

Gdy mój mąż nagle zmarł, wtedy natychmiast dojrzałam do myśli o oddaniu mamy do domu opieki. Wiedziałam, że sama na pewno nie dam sobie rady. Z córką zaczęłyśmy szukać dobrego domu.

W czasie, kiedy szukałam odpowiedniego domu dla mamy, opiekowała się nią jej koleżanka, która brała ją  na swoją działkę. Zresztą wiele razy  odciążała mnie, żebym mogła trochę odpocząć.
Objeździłyśmy  sporo takich domów. Patrzyłam przede wszystkim na to ile osób jest w pokoju, jaka pościel jest na łóżkach, jakie warunki panują.
Jeden, który w internecie wydawał nam się najładniejszy zostawiłyśmy na koniec.  Był to strzał w dziesiątkę.
Oczywiście prywatny dom. Ładna okolica, czysto, ogród z pięknymi kwiatami, altanka, gdzie pensjonariusze mogli sobie posiedzieć i to co było bardzo ważne zamknięty. Obsługa wydawała się bardzo miła. Zdecydowaliśmy się. 
Teraz problemem było jak mamie powiedzieć, że idzie do domu opieki i nie będzie już mieszkać w swoim domu. Ponieważ mama często wyjeżdżała do sanatorium, więc powiedziałam jej, że załatwiłam jej sanatorium, żeby odpoczęła trochę. Poprosiłam opiekunki, żeby  tak do mamy mówiły. Nie było problemu z przeprowadzką.
Mama często pytała, kiedy  wróci do domu. Wiedziałam, że ma już kłopoty z pamięcią, więc mogłam jej wmówić, że przecież jest dopiero tydzień, a ja załatwiłam  jej pobyt na dwa miesiące. Wtedy mówiła  no tak to  jeszcze trochę.
Ważne, że podobało jej się tam. 
Odwiedzałyśmy  mamę dość często. Mówiłam  jej, że załatwiłam sanatorium specjalnie blisko, żebyśmy mogli ją często odwiedzać. Była bardzo zadowolona.