Podziwiam opiekunki,
bo w tym domu, w którym jest mama wykazują maksimum cierpliwości. Są w stosunku
do podopiecznych bardzo miłe i cierpliwe. A przy tym mają bardzo dużo pracy, bo
mają sporo biegania, dźwigania, nie mają czasu nawet na chwilę usiąść. Mimo tak
ciężkiej pracy widzę jak przytulają chorych, jak rozmawiają z nimi serdecznie.
Tam właśnie nauczyłam się postępować przy chorobie Alzheimera .
Niestety choroba
postępowała i mama zmieniała się z miesiąca na miesiąc. Co prawda przestała
zwijać papier, zrobiła się już mniej agresywna, ale wyraźnie zaczęła być
bardziej otępiała, nieobecna, coraz gorzej mówiła, nie umiała się podpisać. Po
prostu gasła w oczach.
Zaczęła mówić od rzeczy i nie umiała złożyć porządnego
zdania. Później i wyrazy zaczęły być
dla nas niezrozumiałe. Przestała mnie poznawać. Ma nieobecny wzrok i nawet na
mnie nie spojrzy. Mówiła do mnie pani, ciocia, babcia ale nie córka, czy po
imieniu. Zawsze jednak mimo to, gdy przychodzę to pozdrawiam ją wymieniając po kolei całą rodzinę,
oczywiście mówię zawsze kto to taki.
Mam cichą nadzieję, że mimo wszystko coś się zatli w jej
mózgu, coś sobie przypomni.