poniedziałek, 7 maja 2012

POBYT W DOMU OPIEKI CHOREGO NA ALZHEIMERA

Mama jakoś szybko zaadaptowała się. Cały czas wierzyła, że jest w sanatorium. Opiekunki miały z nią niestety kłopot, bo musiały chować przed nią papier toaletowy, bo go zabierała, skręcała w ruloniki i chowała gdzie popadnie. Parę razy niestety  przy myciu pobiła opiekunkę, która chciała ja umyć.

 Podziwiam opiekunki, bo w tym domu, w którym jest mama wykazują maksimum cierpliwości. Są w stosunku do podopiecznych bardzo miłe i cierpliwe. A przy tym mają bardzo dużo pracy, bo mają sporo biegania, dźwigania, nie mają czasu nawet na chwilę usiąść. Mimo tak ciężkiej pracy widzę jak przytulają chorych, jak rozmawiają z nimi serdecznie. Tam właśnie nauczyłam się postępować przy chorobie Alzheimera .
 Niestety choroba postępowała i mama zmieniała się z miesiąca na miesiąc. Co prawda przestała zwijać papier, zrobiła się już mniej agresywna, ale wyraźnie zaczęła być bardziej otępiała, nieobecna, coraz gorzej mówiła, nie umiała się podpisać. Po prostu gasła w oczach. 
Zaczęła mówić od rzeczy i nie umiała złożyć porządnego zdania. Później  i wyrazy zaczęły być dla nas niezrozumiałe. Przestała mnie poznawać. Ma nieobecny wzrok i nawet na mnie nie spojrzy. Mówiła do mnie pani, ciocia, babcia ale nie córka, czy po imieniu. Zawsze jednak mimo to, gdy przychodzę to pozdrawiam  ją wymieniając po kolei całą rodzinę, oczywiście mówię zawsze kto to taki.
Mam cichą nadzieję, że mimo wszystko coś się zatli w jej mózgu, coś sobie przypomni.